CYBIS Jan
Jan Cybis urodził się w 1897 roku, zmarł w 1972 r. Studiował w Akademii Sztuki i Przemysłu Artystycznego we Wrocławiu oraz w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych u Józefa Pankiewicza. Był członkiem Komitetu Paryskiego: grupy studentów Pankiewicza, którzy w 1924 roku wyjechali do Paryża, by doskonalić warsztat i obcować z francuską sztuką. Artyści przeobrazili się w nieformalną grupę artystyczną. Jan Cybis był jej głównym teoretykiem. Po powrocie do Polski w 1931 roku publikował swoje teksty w „Głosie Plastyków” i „Wiadomościach Artystycznych”. Po II wojnie światowej objął stanowisko prezesa ZPAP. W 1948 roku, po dwóch latach prowadzenia katedry malarstwa na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Obrazy Jana Cybisa odznaczały się ciekawą fakturą i harmonią barw. Początkowo warstwa malarska była nanoszona drobnymi lecz wyraźnymi pociągnięciami pędzla. W późniejszych latach swojej twórczości zaczął coraz odważniej eksperymentować z fakturą farby nanosząc coraz grubsze warstwy malatury i wielokrotnie przemalowując skończone prace.
TEKSTY ARTYSTY O MALARSTWIE
„Z rozbicia tradycyjnych malarskich pojęć przez rewolucję impresjonistów pozostał nienaruszony jedynie kontrast barwny, narzędzie potężne, zdolne zbudować nowe malarstwo. Wszystko zatem, tak jak w oku naszym, tak i na obrazie jest kolorem. Czysty rysunek, czysta forma to konwenanse krępujące naszą właściwą apercepcję świata, egzystują jedynie w naszej pamięci, w naszym smaku, w naszych nawykach, nie w oku w bezpośrednim naszym odczuwaniu. Jak stare nawyki myślowe, leniwość myślenia, nie pozwalają nam na jasny sąd o rzeczach, tak zagradzają nam one drogę do własnych doznań, jedynej dostępnej nam prawdy o świecie, tej prawdy wyrażającej się w sztuce w nowych harmoniach i nowym pięknie”.
- Jan Cybis, „Notatki o malarstwie”, Dwumiesięcznik Sztuka, nr 1/85, s. 54.
„Widzieć można różnie, gdyż widzieć to nie tylko rejestrować optycznie, lecz ujmować, spostrzegać. Razem ze zmysłami współpracuje coś, co kojarzy doznania zmysłowe i ocenia, wartościuje i wybiera, jest to jak gdyby zmysł zbiorowy, obdarzony pamięcią i wyobraźnią, który nie tylko jest tym kompletniejszy i czulszy im wrażliwsze są nasze zmysły, ale który z powrotem działa na wrażliwość naszych zmysłów, wyczulając i zaostrzając je na zjawiska związane z zagadnieniami, które nas zajęły w stopniu silniejszym niż inne. Każdemu człowiekowi „wpada co innego w oko” i możemy na podstawie tego, co zauważa, określić jego zainteresowania, jego środowisko. Courbet był rodzinny i nasiąknięty ową chłopską dumą klasową, która tak podobna jest do arystokracji, przy tym był namiętnym myśliwym, toteż nic dziwnego, że jego obrazy nasycone są atmosferą ziemi i lasu, jak poezje Mickiewicza nasycone są Litwą i Niemnem i że w jego obrazach myśliwskich, w których gromadzi wokół zabitej zwierzyny nieraz krewnych i przyjaciół w pięknych przebraniach myśliwskich jest tak naiwnie szczery i poetyczny lub, że jest tak poważny i dumny, a zarazem tak intymny, jak w swoim „Pogrzebie w Ornans”, do którego pozowała mu cała rodzinna wioska.” -s.53 „Każdy człowiek widzi świat pod kątem swoich zainteresowań, rolnik inaczej patrzy niż poeta, historyk inaczej niż przyrodnik itd., każdy widzi świat jak gdyby w swoim materiale pracy. Wyobraźnia nasza pracuje przez opuszczanie, eliminację tego, co nie wchodzi w świat jego zainteresowań. W tej samej dziedzinie zainteresowań, jeżeli na przykład spojrzymy na rzeźbę grecką i rzeźbę egipską, uderzy nas, że rzeźba grecka doprowadziła do wielkiej doskonałości postać ludzką, lecz nie stworzyła portretu, nawet w okresie najwyższego swojego rozkwitu, rzeźba egipska natomiast nie wyprowadza na ogół postaci człowieka ze schematu, gdy tymczasem głowę-portret doprowadziła do fascynujących wyżyn życia i wyrazu. Grecki portret zobaczymy dopiero w okresie hellenizmu, na ziemiach egipskich. Materialny i duchowy świat inny niż u Greków, inny u Egipcjan, wytworzyły inne sztuki. Inaczej patrzy na świat rzeźbiarz, inaczej malarz z racji materiału, w jakim tworzą, wyobrażeń, które ich mogą różnić.”
-Jan Cybis, „Notatki o malarstwie. Zagadnienia z malarstwa (cz.6)”, Dwumiesięcznik Sztuka, nr 5/85,s. 53-54.
TEKSTY NA TEMAT TWÓRCZOŚCI ARTYSTY
"Tadeusz Kucharski: Jak to się stało, że Cybis – syn praktycznego, śląskiego chłopa – zapragnął zostać malarzem?
Hanna Rudzka-Cybis: To rzeczywiście intrygująca sprawa. Opowiadał mi, że już w szkole powszechnej, jako 7-letni chłopiec, pisał sobie na ołówkach: Jan Cybis-Maler. Można tu więc chyba mówić o powołaniu. Dziecięce zainteresowania malarstwem rozwinął w nim nauczyciel rysunku w gimnazjum w Głogowie – Hans Bloch…
[…]
Tadeusz Kucharski: Jakie wrażenie zrobił na Pani Cybis przy pierwszym kontakcie?
Hanna Rudzka-Cybis: Był inteligentny, poważny, kulturalny. Mówił słabo po polsku, ale rozumiał dobrze, robił zresztą szybkie postępy w nauce polskiego. Jeśli idzie o literaturę piękną, to czytał tylko po niemiecku, przywiózł zresztą do Krakowa poezje Goethego, „Braci Karamazow” w tłumaczeniu na niemiecki i jakieś inne książki. Miał jednak do języka niemieckiego - podobnie jak do Niemców - stosunek polskiego patrioty. Nie używał tego języka nawet wtedy, gdy mogło mu to ułatwić porozumienie się. Raz tylko - po pierwszy semestrze - słyszałam, jak kłócił się z Mehofferem po niemiecku, bo Mehoffer nie chciał mu dać wpisu do indeksu, mówiąc, że nie chodził do jego pracowni i nie korzystał z jego korekty. Siedzieli obaj na schodach i kłócili się. Gdy kilka lat później - mieszkając w Paryżu - mieliśmy za najbliższą sąsiadkę Niemkę - żonę naszego przyjaciela Seweryna Boraczoka - nigdy nie zgodził się zamienić z nią słowa po niemiecku, choć tym językiem mógłby się z nią porozumieć znacznie łatwiej niż po francusku.
[...]
Tadeusz Kucharski: Wiele mówi się o mękach twórczych Cybisa. Joanna Pollakówna pisze nawet o „straszliwej mordędze”. Na czym ona polegała?
Hanna Rudzka-Cybis: Stawiał sobie bardzo wysokie wymagania, stawiał je zresztą i innym, co w Paryżu wszyscy odczuwaliśmy jako pewien ciężar. Powaga stawiania sprawy, ciągłe zdobywanie świadomości malarskiej – to było źródło jego męki twórczej. Nie miał nigdy odrobiny praktycznego stosunku do tego, co robił. Jeśli ktoś obstalował u niego obraz, to on go przemalowywał tak długo, aż zniszczył kompletnie.
[…]
Tadeusz Kucharski: Co w charakterze Cybisa ceniła Pani najbardziej?
Hanna Rudzka-Cybis: Myślenie. Miał bardzo głęboki stosunek do pracy. Także Czapski, który bardzo kochał Jana, cenił jego myślenie, uwielbiał jego umysłowość.
Tadeusz Kucharski: Po wojnie Czapski napisał o Cybisie : „chyba najwybitniejszy dziś malarz w Polsce”. Czy zgadza się Pani z tą oceną?
Hanna Rudzka-Cybis: Ja uważam, że nie wolno szeregować artystów od najwybitniejszego do najgorszego – każdy jest inny. Przecież Matisse jest całkowicie odmienny od Rouaulta, a obaj są uważani za wybitnych uczniów tego samego mistrza – Gustava Moreau. Poza tym nikt nigdy nie wie, jakie będą losy artysty w przyszłości, jakie miejsce zajmie obok innych, dziś mniej cenionych.
Tadeusz Kucharski: Jaką więc wydałaby Pani opinię zamiast tej Czapskiego?
Hanna Rudzka-Cybis: Ja uważam Jana za wielki, wielki talent i przez całe życie podziwiałam jego możliwości. Ale nie wiem, czy możliwości te zostały w pełni wykorzystane."
– Hanna Rudzka-Cybis w rozmowie z Tadeuszem Kucharskim „O Janie Cybisie”, Dwumiesięcznik Sztuka, nr 4/88, s. 13-17